Jesienią powiem, że to było piękne lato.
Bo przecież teraz lato jeszcze trwa, choć nawłocie kończą kwitnąć. Póki co więc o końcu lata nie myślę.
Są piękne jabłka i mnóstwo pomidorów (które zjadam bez umiaru). Za chwilę zacznę bez umiaru wcinać śliwki.
Serwetka z paseczków resztkowych bardzo mi kolorystycznie pasuje do tego czasu obfitości. I choć uszyłam ją już jakiś czas temu, pokazuję w tych właśnie okolicznościach przyrody.
Bawiłam się paseczkami o szerokości 1 1/4 cala - najwęższe, które wygodnie się szyje. Przy tej szerokości jeszcze się z tyłu zapasy szwów nie dotykają ;-) Paseczki calowe trzeba szyć z zapasem ciut mniejszym niż ćwiartka cala.
Lubię ją :-) Jak wypikuję biało - czerwony konkursowy, to do kuchennego kompletu uszyję łapki do garnków.
Pozdrawiam i wracam do pikusi!
Wiesiu jak ślicznie!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tych pomidorów, choć na jabłka narzekać nie mogę! Pozdrawiam serdecznie :)
Jak zwykle ślicznie wypikowane :) to lato owocne każdą miarą!
OdpowiedzUsuńŚlicznie jak zawsze!
OdpowiedzUsuńA wiesz, że z nawłoci można parzyć herbatki? Ma działanie przeciwbakteryjne i przeciwzapalne. Już samo przebywanie w jej okolicy działa pozytywnie na nasz organizm. Tylko napar musi być słaby i oprócz niego trzeba pić dziurawiec, czy inne zioła oczyszczające z toksyn wątrobę i nerki. :)
OdpowiedzUsuńZ taką serwetą, to trudno się oderwać od kuchennego stołu. Bardzo sielsko, a pikowanie to mistrzostwo świata.
OdpowiedzUsuń