Jutro mija rok od śmierci Ewy, autorki bloga W Ewkowie.
Tu znajdziecie galerię Jej prac .
Pięknie szyła i pikowała.
Nigdy się fizycznie nie spotkałyśmy, nasza znajomość była wirtualna. Mniej więcej w tym samym czasie dowiedziałyśmy się o tym, że chorujemy - i nawiązałyśmy bliski (jak na wirtualną znajomość) kontakt.
Wiadomość o Jej odejściu bardzo mnie zasmuciła. Z Jej maili biła nadzieja i spokój, nie byłam świadoma, jak ciężko chorowała. Gdy na blogu zamilkła, nie dziwiłam się za bardzo, bo sama przez to w tym czasie przechodziłam.
Mąż Ewy, widząc, że próbujemy z Joanną "wywołać" Ewę przez internet, nawiązał z Asią kontakt i przekazał nam smutną wiadomość.
A później przekazał nam - dziewczynom z Lub.Patchwork - skarby Ewy, wiedząc że wykorzystamy je w celach charytatywnych. Bardzo Ci, Leszku, dziękujemy!
Wśród tych skarbów są prace Ewy, których nie zdążyła skończyć. Powoli zaczynam je pikować.
Projekt wzoru i przygotowanie do pikowania - Ewa, wykonanie - moje.
Takie cuda nie mogły się przecież zmarnować...
Jeszcze trzy takie poduszki są przygotowane do pikowania. Po skończeniu poszukamy możliwości uzyskania za nie pieniędzy z przeznaczeniem na cele charytatywne, najchętniej związane z leczeniem chorób nowotworowych. Jak coś przyjdzie Wam do głowy - jakaś fundacja na przykład - dajcie znać.
Śpij spokojnie, Ewuniu...
piątek, 20 października 2017
wtorek, 10 października 2017
Dyniowo...
W ciągu ostatniego czasu zjadłam tyle dyni, ile przez całe dotychczasowe życie
Nie przesadzam - w moim domu rodzinnym dyni się raczej nie jadało, a jeśli już to pikantne dyniowe pikle w occie (nie lubiłam). A teraz zajadam się zupa dyniową, musem dyniowym, pieczoną dynią i myślę "tyle lat zmarnowanych - a to taakie pyszne i zdrowe" ;-)
Jedna z dyń - ozdobna - króluje na kuchennym stole na nowej serwetce.
Serwetka powstała, ponieważ chciałam przypomnieć sobie, jak się szyje takie malutkie gwiazdki:
Trzy takie gwiazdki uszyłam (żeby sobie sobie solidnie przypomnieć), akurat na centralną część serwetki.
No i jest :-)
Dynia zdecydowanie dodaje jej uroku. Będą sobie towarzyszyć aż do zimy.
Pozdrawiam Was jesiennie i dyniowo :-)
Nie przesadzam - w moim domu rodzinnym dyni się raczej nie jadało, a jeśli już to pikantne dyniowe pikle w occie (nie lubiłam). A teraz zajadam się zupa dyniową, musem dyniowym, pieczoną dynią i myślę "tyle lat zmarnowanych - a to taakie pyszne i zdrowe" ;-)
Jedna z dyń - ozdobna - króluje na kuchennym stole na nowej serwetce.
Serwetka powstała, ponieważ chciałam przypomnieć sobie, jak się szyje takie malutkie gwiazdki:
Trzy takie gwiazdki uszyłam (żeby sobie sobie solidnie przypomnieć), akurat na centralną część serwetki.
No i jest :-)
Dynia zdecydowanie dodaje jej uroku. Będą sobie towarzyszyć aż do zimy.
Pozdrawiam Was jesiennie i dyniowo :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)