Przed weekendem udostępniłam w naszej fejsbukowej grupie Patchwork Po Polsku zdjęcie z profilu
Judi Madsen, znanej i cenionej quilterki amerykańskiej.
 |
Praca Judi Madsen, zdjęcie z Jej profilu fb |
Pod zdjęciem zaczęły ukazywać się komentarze wyrażające podziw dla umiejętności Judi - ja również Ją podziwiam od dawna. Pisałam o niej na przykład
w tym poście.
W którymś z komentarzy jedna z koleżanek stwierdziła, że wśród nas, Polek, jest wiele dziewczyn, które pikują tak dobrze jak Judi. Inna koleżanka stwierdziła natomiast kategorycznie, że nikt w Polsce nie pikuje z taką precyzją, swobodą i polotem. Rozgorzała dyskusja.
Z tą ostatnią tezą się nie zgadzam, miałam bowiem przywilej oglądania wielu quilterek przy maszynie (zwykłej, nie
long arm). Wśród nich jest kilka, które
na pewno dysponują precyzją, swobodą i polotem w pikowaniu. Widziałam też pracę, wypikowaną bardzo pięknie i tak bardzo precyzyjnie, że łza radości się w oku mym zakręciła. Mam świadków na tę łzę :-)
Ale to, co widziałam i co mi się wydaje, może być dyskusyjne, postanowiłam więc przedstawić dowód rzeczowy. Usiadłam wczoraj do maszyny i zrobiłam ....kopię pracy Judi pokazanej na zdjęciu.
Rozmiar 50 cm x 50 cm - miałam jedno popołudnie na zrobienie tej kopii.
Nawet kolory wybrałam podobne. Pikowałam białą nitką.
Pikowane na Janome Horizon 8900 QCP, bez regulatora długości ściegów. Pogoda do bani, nie do robienia zdjęć pikusiom, więc zdjęcia są, jakie są...
Same oceńcie, czy próbki są podobne.
Dyskusja trwała czas jakiś, zmierzając - jak to z dyskusjami bywa - w kierunku rozważań nad wyższością
Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy (czyli nad wyższością precyzji nad jej brakiem, lub odwrotnie). De gustibus... i tak dalej.
Tymczasem moja refleksja jest taka: szybko powiększa się grupa Polek, które mogą o sobie powiedzieć
pikuję z wolnej ręki. Jak mam ochotę umieścić na swojej pracy kwiatek, spiralkę, ptaszka, to wyłączam w maszynie transport ząbkowy i przejmuję władzę. Nie boję się. Da się. Jak chcę mieć prosty szew - niech maszyna się męczy ;-) Cieszy mnie to niezmiernie - powiększanie się grupy polskich quilterek mam na myśli.
Coraz liczniejsza jest też grupa Polek, które
pikują tak dobrze jak Judi Madsen (Cindy Needham, Karlee Porter, Leah Day - wstaw odpowiednie nazwisko). Oto blogujące przykłady:
Ewa i
Joanna. Znam też inne dziewczyny, które są w tej grupie, blogów nie prowadzą, albo kryją się ze swoim talentem. Niektóre w tej grupie są, ale jeszcze o tym nie wiedzą. Na przykład pewna bardzo precyzyjna z natury Ania (będzie wiedziała, że o niej piszę ;-). Albo pewna Ula, która spowodowała, że łzę uroniłam (też będzie wiedziała...). I Teresa, i Małgosia i wiele innych dziewczyn. Jeszcze się nie zebrały na odwagę... Wszystkie dysponują maszynami małymi, czyli z precyzją Judi Madsen mogą wypikować pracę niewielką ( o ile lubią precyzję). Takie życie...
Ale wiecie co? Najfajniej być w trzeciej grupie
pikuję, jak nikt inny na świecie. Mam swój styl.
Jeżeli jeszcze będzie to styl
niemożliwy do skopiowania, to właśnie o to chodzi. Pikowanie
tak dobrze jak... wymaga ćwiczeń oraz dużej praktyki, daje satysfakcję i cieszy. I jest dostępne dla wielu. Posiadanie własnego stylu, jedynego w swoim rodzaju, wymaga czegoś więcej. To dopiero sztuka! Oto przykłady. Czy można podrobić
Paulę Kovarik albo
Jacqueline Heinz?
Albo
Kasię Małyszko,
Ulę Buczkowską?
Ja się nie podejmę.