Moja maszyna nie miała dość jednej wizyty w SPA.
Na początku miesiąca wylądowała w serwisie, wróciła jak nowa - i w piątek znów zapragnęła relaksu... Kolejny raz jestem bez Janomci i tęsknię.
Przeprosiłam więc maleńką Elnę, zapewniłam, że wciąż ją lubię i uszyłam sobie w końcu nowy igielnik (z Żoną Farmera jednak poczekam na powrót "królowej").
Stary igielnik strasznie wymiętolony już był, a dysponując malutką Elną na szycie czegoś dużego nie miałam ochoty. Wyszedł taki komplecik:
Wykorzystałam bloczki "ćwiczebne" - pokazywałam je TU. Taki drobiazg to świetny sposób na wykorzystanie wszelkich wprawek (i na poćwiczenie pikowania na małej powierzchni).
Najfajniejsza jest gwiazdka Ohio Star - dostałam ją od Przyjaciółki. Od razu wiadomo, czym interesuje się Przyjaciółka, prawda?
Igielnik musiał być spory, bo igieł do wszelakiego ręcznego szycia mam sporo - cieniutkie do hawajskich aplikacji (jeszcze nie używałam), do sashiko (też nie używałam), nawet taką długaśną igłę do trapunto (nie używałam...) albo igły do haftu z podwójnym oczkiem (nie używałam...) mam.
Gadżeciara jestem, wiem :-)
Do kompletu duża poduszka na szpilki...
...z bloczka, na którym ćwiczyłam patchwork "przeplatany". Brakuje jeszcze ubranka na moje ulubione hafciarskie nożyczki.
Dobrą stroną rozstania z "królową" było zrobienie dla Elny stolika powiększającego pole pracy. Porobiłam zdjęcia, jak ten stolik majstrowałam i w kolejnym (jeszcze w tym tygodniu) poście pokażę wszystkie. Nawet Supreme Free-Motion Slider domowym sposobem wyszedł. Z tego, co miałam w domu, zaoszczędziłam 40 dolarów!
Polka potrafi... Do następnego więc :-)
Igielnik jak marzenie. Całe szczęście, że masz więcej niż jedną maszynę w domu, bo całkiem bez to byłoby kiepsko.
OdpowiedzUsuńOj, szczęście, Małgosiu! Co ja bym bez maszyny zrobiła? Mam w domu trzy...
UsuńIgieł masz faktycznie spory zbiór...a futerał na ich zapakowanie oczywiście piękny wyszedł , no i ta podusia na szpilki cudo :-)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze je kiedyś wykorzystam? Nigdy nie wiadomo :-)
UsuńWitam. Śliczny igieł. A nie pomyślą Ci się igły na tkaninie z tymi prawdziwymi :)))
OdpowiedzUsuńIgielnik*
Usuń:-))) Myślę, ze dam radę. Pozdrawiam!
Usuńjakie wszystko śliczne, dopracowane,Wiesiu jesteś perfekcjonistką!
OdpowiedzUsuńW rzeczy samej - lubię dokładność ;-) Dziękuję!
UsuńPrzecudny ten igielnik wyszedł, no i poduszeczka na igły do tego w komplkecie ekstra. Byłby to przepiękny prezent dla osoby szyjącej. Podziwiam to cudo !!
OdpowiedzUsuńByć może przy następnej awarii (tfu, tfu...) uszyję kilka takich zestawów na prezenty właśnie :-) Dziękuję, Danusiu!
UsuńAle świetny pomysł! I takie śliczne drobiazgi uszyłaś! Jak zwykle pięknie wypikowane, wypieszczone po prostu. :)
OdpowiedzUsuńTeż mam próbne dwa bloczki żony i podobny maleńki breloczek od koleżanki .. Mogę " ukraść" pomysł Wiesiu????
Kradnij, Maniu, będzie mi bardzo miło :-)
UsuńSliczne te ,,przydasie,, :)
OdpowiedzUsuńAż mi wstyd, bo ja swoje igły (luźno) trzymam w zwykłym pudełku. A tu takie cudo...
OdpowiedzUsuńMarzena, dla mnie porządkowanie guzików, igieł, zawieszek różnistych, drutów do robienia swetrów i takie tam porządki ma działanie terapeutyczne. Uspokaja jak medytacja :-)
Usuń