....pikowanie dużego projektu może być przyczyną trudnych do opanowania ataków wściekłości.
W skrajnych przypadkach zaczynanie przygody z pikowaniem od dużych projektów prowadzi do trwałej niechęci do pikowania!
Tak, tak - mimo dobrej maszyny z dużym stolikiem, doskonałą kontrolą prędkości szycia, pewnej wprawy i tego, że lubię pikować, zdarzały mi się wspomniane ataki. Zwroty z ust mych padające podczas pikowania centralnych bloków patchworka nie nadają się do powtórzenia przy dzieciach.
Wiem jednak, że trudności przy pikowaniu większych prac nie mają nic wspólnego z pikowaniem jako takim. Dotyczą niemal wyłącznie konieczności przepchnięcia góry materiału pod ramieniem maszyny, ciągle coś się gdzieś zaczepia, trudno zapewnić koordynację prędkości maszyny z prędkością przesuwania kanapki. Nici się rwą, ściegi nierówne, warstwy patchworka się rozjeżdżają. Wysiłek duży, a efekty marne.
Dlatego żeby uniknąć trwałej niechęci (wręcz nienawiści) do pikowania zdecydowanie rekomenduję uczenie się tej sztuki na małych pracach. Poduszki, serwetki, bieżniki, którymi można łatwo manewrować, mogą być prawdziwymi dziełkami sztuki. Zaczynałam od drobiazgów i wierzę, ze właśnie dlatego tak lubię pikować.
Przed piątkiem krótki raport z postępów przy pikowaniu.
Gotowe są wszystkie jasne części i część dziewieciołatek - czyli większość pracy za mną. Faktura, która pojawia się po pikowaniu dla mnie warta jest każdego wysiłku. Zdjęcia nie oddają w pełni jej uroku.
Teraz wybieram i ćwiczę wzory na ramki - i szykuję post na piątek.
Do zobaczenia!
Wiesiu - wspaniała robota!!! I to widać także na tych zdjęciach !!!
OdpowiedzUsuń(y) <3
Dziękuję, Danka!
UsuńNo slicznie,..wspaniale..bedzie cacuszko
OdpowiedzUsuńNawet całkiem spore cacucho! Dzięki, Alicjo:-)
Usuńbędzie cacko! jesteś niesamowita....
OdpowiedzUsuńte wszystkie detaliki... szczegóły... ach-ach-ach....
... a że czasem zdarza się napad wściekłości - to normalne przy dużych i wielkich projektach... jak człeka niemoc dopadnie, to rodzi się bunt godzien miana rewolucji :D
Co się naklęłam, to moje...Ale teraz już z górki :-)
UsuńPrześlicznie to wygląda !!! Efekt wart włożonego wysiłku i nerwów :) Jakiego wypełnienia użyłaś, bo wszystko prezentuje się świetnie?
OdpowiedzUsuńFajnie, że pytasz - uważam, że wypełnienie ma bardzo duży wpływ na efekt pikowania. Użyłam wkładu igłowanego z Pasmaszu. Jest duuuużo lepszy niż ten najpopularniejszy, watowaty.
UsuńPozdrawiam!
o mamusiu! ale włożonej pracy! Ty to jesteś 100% artystką.
OdpowiedzUsuńSię zarumieniłam ;-)))
Usuńa to mam teraz dylemat jak swój wypikować, tylko że mój jest dwa razy większy i nie dam rady tak misternie, oj składam broń, ale Twój za to budzi podziw
OdpowiedzUsuńKobieto - mistrzyni jesteś, podziwiam szacunek.... ukłony
OdpowiedzUsuńWOW. Ja tak ładnie ołówkiem nie narysuję na kartce papieru, a co dopiero maszyną na materiale. Ja będę do końca życia jeździć po szwie :D
OdpowiedzUsuńjak dla mnie mistrzostwo! i wierzę że zdjęcia nie oddają całości piękna takiego pikowania! talent tkwi w Twych rękach :)
OdpowiedzUsuń