Ma rozmiar torebki balowej - a ja na bale niekoniecznie...
Ale podoba mi się - i nauczyłam się wszywać zapięcie na zamek błyskawiczny.
Zaczęło się od potrzeby zagospodarowania ćwiczebnego bloku New York Beauty. W długie jesienne wieczory zabiorę się za produkcję hurtową takich bloczków - będę potrzebować jakieś 50 sztuk. Znowu się porywam ;-)
Torebka tył i boczki ma gładkie (z surówki bawełnianej, zapięcie na zamek - i tyle atrakcji. Rozmiar nie pozwolił na manewry maszyną, więc wszywanie podszewki odbyło się "ręcami" - co się pokłułam, to moje.
Torebka będzie sobie stała i świadczyła o mojej słabości do Yoko Saito i quiltingu japońskiego. Nie wiem jeszcze, czy to przejściowe zauroczenie, czy coś więcej.
Teraz mogę wrócić do konkretów - baby quilt czeka. Wierzch prawie skończony, jutro kanapka i zaczynamy pikować :-)
Jak zwykle pozdrawiam wszystkich ciepło.
nie próżnujesz oj nie ... torebka świetna; na bal to może ona za jasna .. ale na na używanie codzienne ? czemu nie:) jestem pod wrażeniem tych misternych wzorów, pikowania jak zwykle i ręcznego szycia ... no i zdjęcia same w sobie jak zwykle piękne pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńNo, a ogród pomału zarasta :-(
UsuńŚliczna torebka :) Zamek wszyty idealnie, no i te pikowane szczegóły baaaardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Karolina!
UsuńWpadłaś w szał szycia :) Torebka piękna, podziwiam Twoje pikowania :)
OdpowiedzUsuńWpadła, faktycznie. A pikowanie to jeden z moich ulubionych etapów.
UsuńTeż mi się te japońskie pikowanki podobają, torebka świetna :)
OdpowiedzUsuńOj i kochana jeśli mogę prosić o wyłączenie weryfikacji obrazkowej, znacznie prościej się komentuje ;-)
Renata, ta obrazkowa weryfikacja to jakiś sabotaż bloggera - nie mam z tym nic wspólnego. Ale sprawdzę w ustawieniach :-)
UsuńPIĘKNA!
OdpowiedzUsuńi te pikowanki....
Piękna torebka,pikowanie podziwiam,to moja słabość jeszcze niestety.Pierwszy raz tu jestem ,no i podoba mi się.Musze pooglądać więcej twoich prac.
OdpowiedzUsuńDanuta - zapraszam! Rozgość się i oglądaj :-)
UsuńPiękna torebunia. I tak misternie zrobiona (uszyta znaczy). I nic nie szkodzi, że balowa. Fajnie szyć rzeczy, które mogą potem cieszyć oko. To przeciez miłe tak sobie na nie patrzeć, prawda? A japoński patczłork jest taki słodki…..też lubię :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Małgosiu! Oj, lubię sobie patrzeć na ładne rzeczy< lubię!
UsuńMi też przypomina torebusię z japońskich magazynów... jest prześliczna... tez czasem ćwiczę jakiś bloczek i potem on leży w szufladzie... fajny pomysł na wykorzystanie takiego ufoka :) oj, muszę zaglądać tu częściej... piekne rzeczy, pieknie zrobione zdjęcia, dużo ispiracji... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZaglądaj, Xementyno! Sprawisz mi tym wielką przyjemność :-)
UsuńPiękna torebeczka. Misterne szycia , Jestem pod wrażeniem. Wiesiu, czy te torebki również sprzedajesz, czy tworzysz je tylko dla siebie? Pracownia super. Pozdrawiam i życzę mnóstwo nowych pomysłów!
OdpowiedzUsuńPani Mario- jak tylko się dowiem, jak legalnie sprzedawać moje dzieła, być może zacznę :-) Na razie cały czas się uczę.
Usuń