Zapraszam Was więc do domowej pracowni!
Pracownię urządziłam w pokoju syna, który już się usamodzielnił i przyjeżdża do domu "od święta". Meble - stareńkie, dwudziestoletnie - odmalowałam farbą akrylową na jasny kolor. Ustawiłam je tak, żeby dobrze się szyło również duże rzeczy.
Pod oknem połaciowym część "szyciowa" - biurko z maszyną do szycia. Dzięki temu mam dobre światło, gdy szyję za dnia. Po lewej stronie biurka szafka, która przydaje się, gdy szyje coś dużego - praca nie zwisa z biurka, tylko można ją rozłożyć na większej powierzchni. Kładę też na niej małą deskę do prasowania (zrobioną ze starej półki), gdy jestem na etapie zszywania bloków patchworka i potrzebuję mieć pod ręką żelazko do rozprasowywania szwów. Fotel przy maszynie jest na kółkach, odkręciłam tylko podłokietniki, żeby nie przeszkadzały. Okazuje się wygodny, choć miałam wątpliwości, czy jeżdżący fotel się sprawdzi.
Po prawej stronie biurka stoi stół do krojenia tkanin. Jest podwyższony i dzięki temu dużo wygodniejszy, bo nie muszę się schylać. Do podstaw (to takie mini-biurka komputerowe) są przykręcone nóżki, kupione za kilka złotych w Castoramie. Na tych nóżkach leży blat kuchenny (Leroy Merlin). Jest tak ciężki, że nie było potrzeby go przykręcać, a mimo to całość jest bardzo stabilna. Na wszelki wypadek między blat a nóżki włożyłam kawałeczki maty antypoślizgowej. Pod blatem jest miejsce na linijki i małe maty do krojenia. Duża mata zazwyczaj leży na stole, albo wisi (do wieszania maty używam wieszaka do spodni).
Przy drugiej ścianie pracowni jest część "magazynowa" - półka na szmatki, książki robótkowe, wstążki i guziki i inne skarby.
Mam też drabinę, która służy za półkę na gotowe quilty. Kupiłam ją w Castoramie, oszlifowałam z lakieru, którym była pomalowana i nawoskowałam. Wygląda, jakby była stara. Półki są zrobione z woskowanych desek.
W pracowni mam też miejsce na czytanie, szperanie w sieci, pisanie bloga - czyli kanapę, bo przecież jak syn przyjedzie, to gdzieś musi spać.
W planach na jesień mam jeszcze stojak na nici (te kilkadziesiąt szpulek gdzieś trzeba zmieścić) i przerobienie manekina (Allegro) na styl bardziej vintage.
Z pracowni jest też wyjście na balkon (na pierwszym zdjęciu trochę go widać). Ponieważ do szczęścia potrzebuję kwiatów, przyniosłam trochę ogrodu na piętro - ustawiłam na balkonie kilka doniczek z roślinkami i leżak, na którym będę mogła się wylegiwać nawet w jesienne cieplejsze dni.
Jeszcze tylko filiżanka kawusi, muzyczka plumkająca cichutko i można stąd nie wychodzić wcale!
Pozdrawiam ciepło!
Pracownia milutka, w każdym calu przemyślana, z takim klimatem patchworkowym :). Aż nie chce się z niej wychodzić, tylko szyć!. Wiem, co piszę, bo na własne oczy widziałam :). Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńUla - pamiętasz, że masz nieustające zaproszenie?
Usuńna zaproszenie twoje z FB tu przybyłam bardzo fajnie masz w sojej pracowni - podoba mi sie a ciebie również zapraszam do mnie - pozdrawiam ciepło Marii
OdpowiedzUsuńByłam u Ciebie - piękny shabby shic! Pozdrawiam :-)
UsuńPiękna pracownia :) tym bardziej godna podziwu, ponieważ sama ją zrobiłaś!
OdpowiedzUsuńPs. tworzysz przepiękne prace :)
Dziękuję za wszystkie miłe słowa :-)
UsuńPracownię masz wypas.... i jaki porządek. Och.... drabinę też chcę postawić u siebie.
OdpowiedzUsuńCudny ten quilt nad kanapą.
Zmobilizowałaś mnie do zrobienia porządku w mojej :)
Pozdrawiam
Renata - ten porządek to trochę ściema. Teraz wszędzie są nici, bo jeden quilt kończę, a do kolejnego już wybieram jesienne tkaninki :-)
UsuńGdybyś widziała co się u mnie dzieje.... ja mam zawsze kilka zamówień na tapecie, a szyję nie tylko quilty i milion rozpoczętych pomysłów ;-)
UsuńŚlicznie i milutko u Ciebie. I wiem doskonale, że nie chce Ci się z Twojej pracowni wychodzić :) Znam ten stan ;) Miłego szycia i tworzenia, Wiesiu :D
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńPS: przyszła deklaracja celna, jak mówiłaś :-(
Właśnie nie wiem czemu akurat od nich przychodzi …. z FQS nie i z innych gdzie dziewczyny zamawiały też nie, tylko od nich…. :(
UsuńBardzo przemyślana i praktyczna pracownia. Do tego jeszcze pięknie urządzona. Piękne szmatki masz na magazynie ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę (oczywiście też wielkości pracowni) i sama bym z niej za Chiny nie wychodziła ;)
Pozdrawiam
Kamila
Śliczna pracownia i tuż pod ręką - można w każdej chwili wpaść i nacieszyć się tym pięknym światem :) Chyba nie znam osoby, której nie spodobałaby się Twoje pracownia - jest perfekcyjna :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna pracownia, ależ mi się podoba!!! Ciągle przymierzam się, by jeden pokój przerobić właśnie na pracownię, ale trochę jest mały i dobrze muszę to przemyśleć.
OdpowiedzUsuńGratuluję i pozdrawiam serdecznie :).
Piękny pokoik! Dzisiaj znalazłam w siecie Twojego bloga, dużo się z niego mogę nauczyć o pikowaniu. Motywujesz do działania i przełamywania myślenia "na pewno mi sie nie uda...". Dziękuję i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBasia
Jak się nie uda za pierwszym razem, to za drugim. A za trzecim - to na pewno!
UsuńIle tu miejsca, a jak przytulnie!
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twojego bloga szukając inspiracji do tworzenia własnej pracowni. Szkoda, że mam dużo mniej miejsca ;)
Cieszę się, ze wpadłaś na chwilkę :-) Miejsca tak sobie - jakieś 3,5 m x 4 m, już zaczyna być ciasno. Ale to, że mogę zamknąć drzwi i zostawić bałaganik bez zbierania wszystkiego ze stołu jest wielkim ułatwieniem.
UsuńEfekt uboczny - w innych pokojach bywam od święta ;-)