Skończyłam.Rozmiar do dziecięcego łóżeczka - 1m x 1,20m.
Może też być dywanikiem do zabawy na podłodze. Czy dziś jeszcze używa się kojców dla dzieci?
piątek, 29 sierpnia 2014
wtorek, 26 sierpnia 2014
Nie miała baba kłopotu...
...kupiła sobie prosię - jakoś tak Babcia mówiła ;-)
Zanim o kłopotach opowiem, kilka słów o przemiłym spotkaniu, które odbyło się wczoraj. Odwiedziły mnie dwie frywolne dziewczyny - Ola i Małgosia. Frywolne, bo zajmują się między innymi frywolitką. Prace Małgosi możecie obejrzeć tu (KLIK), Jak widzicie, Małgosia nie tylko frywolitkuje - i to jak! - również dzierga na drutach, szydełkuje, a nawet wyplata kosze. Ola natomiast jest absolutną mistrzynią w koronce klockowej. Co ciekawe, Ola mieszka rzut beretem ode mnie, a poznałyśmy się dzięki Małgosi, która mieszka na Śląsku.
Dziękuję, Małgosiu i Olu, za przemiłe spotkanie!
Przygotowałam dla dziewczyn mały prezencik, ponieważ już go dostały, mogę pokazać - małe igielniki, niezbędne dziewczynom o złotych rękach.
Zanim o kłopotach opowiem, kilka słów o przemiłym spotkaniu, które odbyło się wczoraj. Odwiedziły mnie dwie frywolne dziewczyny - Ola i Małgosia. Frywolne, bo zajmują się między innymi frywolitką. Prace Małgosi możecie obejrzeć tu (KLIK), Jak widzicie, Małgosia nie tylko frywolitkuje - i to jak! - również dzierga na drutach, szydełkuje, a nawet wyplata kosze. Ola natomiast jest absolutną mistrzynią w koronce klockowej. Co ciekawe, Ola mieszka rzut beretem ode mnie, a poznałyśmy się dzięki Małgosi, która mieszka na Śląsku.
Dziękuję, Małgosiu i Olu, za przemiłe spotkanie!
Przygotowałam dla dziewczyn mały prezencik, ponieważ już go dostały, mogę pokazać - małe igielniki, niezbędne dziewczynom o złotych rękach.
środa, 20 sierpnia 2014
Dlaczego lubię moją pracownię
Powoli kończy się lato. Jesienią i zimą będę więcej czasu spędzać w pracowni, niż w ogrodzie, więc dobrze się składa, że bardzo ją lubię. Być może jednym z powodów jest to, że zrobiłam ją sama. Ponadto jest w niej wszystko (no, prawie wszystko), co mi do szczęścia potrzebne.
Zapraszam Was więc do domowej pracowni!
Zapraszam Was więc do domowej pracowni!
wtorek, 12 sierpnia 2014
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami....
A dokładnie w Irkucku, na Syberii mieszka pewna dziewczyna. Ma na imię Natalia i jest quilterką.
Kiedyś trafiłam na jej bloga (KLIK) i oniemiałam. Przydała się szkolna znajomość języka rosyjskiego - z tego pokolenia jestem :-)
Gdy już pozbierałam szczękę z podłogi, postanowiłam, że ja też tak chcę. I wzięłam się do roboty. Oto pierwsze efekty:
Serwetka 50 cm x 50 cm.
Pikowana "po całości" (wholecloth quilting) zwykła bawełna. Nici poliestrowe, bardzo cienkie, w sklepie powiedzieli, że są do szycia skóry. Igła Schmetz do pikowania rozmiar 75. Wkład poliestrowy, kupiony na próbę w Pasmaszu (KLIK). Na tym wkładzie pikuje się wspaniale! Używałam płytki do ściegu prostego - moja maszyna ma taką w standardowym wyposażeniu.
Drugi rękoczyn to kieszonki na podstawie tutoriala z blogu Natalii. Jest trochę mniejszy niż w jej wykonaniu. Będzie wisiał w łazience, na parawanie, który zasłania piec CO.
W niektórych miejscach maszyna musiała sobie poradzić z sześcioma warstwami bawełny i dwiema warstwami wypełnienia. Zuch dziewczyna - dała radę, igłą rozmiar 100
Jak sobie przypomnę moje pierwsze pikowania z wolnej ręki, to sama sobie się dziwię. Rok temu patrzyłam w piękne obrazki i byłam pewna, ze nigdy mi się tak nie uda. Okazało się, ze wystarczy ćwiczyć (duuuużo) i dopilnować kilku szczegółów, a efekty będą się poprawiać z każdą kolejną pracą.
Zbieram się w sobie, żeby te szczegóły opisać, może innym się przyda...
Tymczasem baby quilt nadal wisi na tablicy. No, ale mam już pomysł, jak go wypikować :-)
Do następnego postu, trzymajcie się!
Kiedyś trafiłam na jej bloga (KLIK) i oniemiałam. Przydała się szkolna znajomość języka rosyjskiego - z tego pokolenia jestem :-)
Gdy już pozbierałam szczękę z podłogi, postanowiłam, że ja też tak chcę. I wzięłam się do roboty. Oto pierwsze efekty:
Serwetka 50 cm x 50 cm.
Pikowana "po całości" (wholecloth quilting) zwykła bawełna. Nici poliestrowe, bardzo cienkie, w sklepie powiedzieli, że są do szycia skóry. Igła Schmetz do pikowania rozmiar 75. Wkład poliestrowy, kupiony na próbę w Pasmaszu (KLIK). Na tym wkładzie pikuje się wspaniale! Używałam płytki do ściegu prostego - moja maszyna ma taką w standardowym wyposażeniu.
Drugi rękoczyn to kieszonki na podstawie tutoriala z blogu Natalii. Jest trochę mniejszy niż w jej wykonaniu. Będzie wisiał w łazience, na parawanie, który zasłania piec CO.
W niektórych miejscach maszyna musiała sobie poradzić z sześcioma warstwami bawełny i dwiema warstwami wypełnienia. Zuch dziewczyna - dała radę, igłą rozmiar 100
Jak sobie przypomnę moje pierwsze pikowania z wolnej ręki, to sama sobie się dziwię. Rok temu patrzyłam w piękne obrazki i byłam pewna, ze nigdy mi się tak nie uda. Okazało się, ze wystarczy ćwiczyć (duuuużo) i dopilnować kilku szczegółów, a efekty będą się poprawiać z każdą kolejną pracą.
Zbieram się w sobie, żeby te szczegóły opisać, może innym się przyda...
Tymczasem baby quilt nadal wisi na tablicy. No, ale mam już pomysł, jak go wypikować :-)
Do następnego postu, trzymajcie się!
środa, 6 sierpnia 2014
Kompletnie bezużyteczne maleństwo.
Ma rozmiar torebki balowej - a ja na bale niekoniecznie...
Ale podoba mi się - i nauczyłam się wszywać zapięcie na zamek błyskawiczny.
Ale podoba mi się - i nauczyłam się wszywać zapięcie na zamek błyskawiczny.
wtorek, 5 sierpnia 2014
Zmiana warty w ogrodzie.
Skończyłam torebkę. W zamyśle miała być w stylu Yoko Saito - i chyba taka wyszła. Tylko dziś już nie zrobię zdjęć (nastał wieczór).
Pokażę więc tymczasem kilka zdjęć z mojego kochanego ogrodu, w którym właśnie następuje zmiana warty. Odchodzą odpoczywać powojniki - moja miłość z ubiegłego roku. Posadziłam ich kilka, głównie powojniki włoskie, mocne, odporne na choroby i trudne warunki. A lekko u mnie nie mają - ziemia bardzo sucha i piaszczysta.
Pokażę więc tymczasem kilka zdjęć z mojego kochanego ogrodu, w którym właśnie następuje zmiana warty. Odchodzą odpoczywać powojniki - moja miłość z ubiegłego roku. Posadziłam ich kilka, głównie powojniki włoskie, mocne, odporne na choroby i trudne warunki. A lekko u mnie nie mają - ziemia bardzo sucha i piaszczysta.
niedziela, 3 sierpnia 2014
Relacja z zakupów - for quilters only:-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)