Teraz na tapecie jest McTavishing, wzór zastosowany po raz pierwszy przez Karen McTavish
Wygląda tak:
Na pierwszym zdjęciu jest fragment torebki (na razie ma status UFO), na drugim i trzecim - jeszcze nie wiem co... Próbuję nową technikę, zobaczymy, co z tego wyniknie.
Ponieważ odezwała się we mnie dusza belfra (tak, długo nim byłam), pokażę, jak uczę się nowych wzorów do pikowania.
Najpierw poszperałam w internecie. Wyszperałam McTavishing i zaczęłam od rysowania (zawsze najpierw uczę się na papierze).
Gdzieś na środku kartki rysuję linię w ksztłacie S. To ta niebieska, przy której jest jedynka, rysuję w górę. Potem echo w dół - jak pokazuje strzałka.
Po narysowaniu kilku takich linii mamy coś, jak na kolejnym obrazku (koniec linii tam, gdzie pisak):
Powstał taki "obszar niebieski", nie wiem, jak go nazwać ;-)
Następną część narysowałam na czerwono, żeby było lepiej widać. Rysuję w górę (szycie będzie po poprzednim ściegu) mniej więcej do połowy wysokości niebieskiej linii, a później odbijam w bok, żeby powstał nowy esowaty obszar czerwony (rysunek pewnie jest lepszy niż słowa...) W górę, potem echo w dół, potem znowu w górę i w dół. Kończę tam, gdzie pisak.
Między niebieskim a czerwonym powstała dziura, którą wypełnię "łezkami" - na rysunku poniżej łezki są na czarno.
Te łezki powstają metodą hop w lewo, hop w prawo. Domyślacie się o co chodzi, prawda?
Jak łezki robią się za duże (nie umiem powiedzieć konkretniej, w pewnym momencie po prostu uznaję, że przestają mi się podobać), wprowadzam nowy esowaty obszar (zielony na kolejnym rysunku), o, tak:
Kolejny esowaty obszar ledwo się zmieści na kartce, ale spróbujemy...
Teraz mam do wyboru - wypełniać łezkami między zielonym a niebieskim, czy nie? Ważniejsze jednak pytanie brzmi - jak zjechać na powrót do środka kartki? Bo teraz jestem w ślepym zaułku, czyli musiałabym przeciąć nitkę (kartka się skończyła). A nie chcę przecinać nitki, wolę zjechać po śladzie w dół. Mniej więcej tak:
I zaczynamy zabawę z esowatymi liniami i łezkami od nowa w innym miejscu. Mogę dla wygody odwrócić kanapkę (jak jest malutka).
Tak sobie rysuję, oglądając telewizję, siedząc na fotelu u fryzjera i przy innych okazjach. Uczę się wtedy, jak wypełnić wzorem cały kwadrat bez przerywania linii, albo jak zastosować ten wzór do wypełnienia wąskiego paska (bordera). Co zrobić, żeby nie znaleźć się w ślepym zaułku i jak z niego wyjść? A może da się fajnie wypełnić koło? A może połączyć wzór z jakimś innym (kamienie albo piórka)? Mąż się śmieje - znowu jakieś kwiatuszki rysujesz...
Powstają wtedy takie rysunki:
Chcę baaaardzo serdecznie podziękować Wam wszystkim za serdeczne komentarze po poprzednim postem. Bardzo mnie ucieszyły, naprawdę - dają siłę i motywację!
Dziękuję :-)
Super! Jak dla mnie to takie pouczające posty możesz pisać częściej, bardzo bardzo przydatne również dla początkujących, którzy nie rozwinęli jeszcze wyobraźni w kwestii pikowania i nie potrafią robić tego 'z głową' ;) Na pewno skorzystam, bo wzorek mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńBędę pisać częściej - przynajmniej mam taki szczery zamiar. Dzięki!
UsuńJesteś niemożliwa Ty jak tancerze ćwiczą bez muzyki, wirtuoz powtarza zapis nutowy nie dotykając klawiatury ty sobie po prostu rysujesz rewelacja:)
OdpowiedzUsuńWidać Twój dar tłumaczenia: jasno i logicznie. :) Bardzo podoba mi się blog, cudowne zdjęcia, piękne prace i ciekawe pomysły. Czekam na kolejne inspiracje, a jutro ćwiczę pikowanie :). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNiezwykle ciekawe, śledziłam kreska po kresce :) Mam podobnie z tym rysowaniem w wolnych chwilach, to niezwykle relaksujące i kształcące :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podobasz w roli belferki :), super wykład a technika dobrze mi znana i dająca dobre rezultaty :)
OdpowiedzUsuń:-)))
UsuńPozdrawiam ciepło