I po osiołkowych dylematach (o których pisałam TU) zdecydowałam się na taki właśnie klimat:
Pastele, wzory kwiatowe - głównie róże. Słowem printemps en France.
A jakoś tak nieoczekiwanie (hi, hi, hi) okazało się, że mam czarmpaczkę, która się dziwnym zbiegiem okoliczności nazywa Printemps... Baaardzo dziwny zbieg okoliczności, przyznacie.
Wyturlałam więc zza szafy moją ruchomą tablicę do projektowania i zaczęłam metodą w kółko Macieju. Najpierw bloczek centralny (fragment na zdjęciu powyżej) z kawałków 2,5 x 2,5 cala. Później trójkąty narożne, bo bloczek jest po skosie. Później ramki. I liczenie, jakie szerokie mają być te ramki, żeby zeszły się szwy po doszyciu elementów z czarmpaczki.
Zdradzę w zaufaniu, że szczęśliwie szwy się zeszły. Potrzebne były trzy ramki wewnętrzne. Tylko o tej porze (jest prawie północ) nie zrobię zdjęć - te które widzicie były robione rano. Ale nie mogłam się doczekać!
Tak więc - ciąg dalszy nastąpi, zapewne jutro, jak zaświeci słońce.
Dobrej nocy wszystkim!
PS. Jest już jutro, piątek - zrobiłam zdjęcie skończonego wierzchu quilta
Już jest "skanapkowany" i czeka na pikowanie.
jak szwy się zeszły to już jest super!! A klimat francuski sielski :) Czekam na więcej zdjęć :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńpozdrawiam!
pięknie, pięknie!
OdpowiedzUsuńi klimacik francuski rzeczywiście jest :D
A ile miejsca na pikowanie :-))))
Usuńno właśnie widzę :)
Usuńbędzie ślicznie :D
Niezwykle uroczo i klimatycznie wyszło :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :). Czekam cierpliwie na efekt końcowy!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
Usuń