Znowu!
Jeszcze nie skończyłam z jednym, a już myślę o kolejnym... To o patchworkach, rzecz jasna;-)
Duży (jak na mnie) patchwork się jeszcze pikuje. Zrobiłam pięć bloków " znikającą dziewięciołatką", postanowiłam bloki połączyć po skosie, z trójkątami w narożnikach i wyszedł quilt w rozmiarze lap, czyli 1,5x1,5 metra. Pikowanie jeszcze mi trochę zajmie.
Tymczasem już szperam w pewnej pięknej książce - może zrobię torebkę?
Książka zawiera projekty torebek Japonki Yoko Saito. Są przepiękne!
Pani Saito szyje swoje quilty ręcznie. Przykłady jej dzieł - dla mnie to jedyne w swoim rodzaju dzieła sztuki - znajdziecie na moich tablicach w Pinterest (wystarczy kliknąć po prawej stronie bloga).
Nawet mam tkaniny w takich i podobnych kolorach i w tym klimacie.
Ale - jak tytułowy osiołek, któremu w żłoby dano - mam też chętkę na coś nowoczesnego:
...albo coś w stylu francuska wieś
Zanosi się na to, że mam co robić w długie letnie wieczory. Dzień bowiem warto spędzić w ogrodzie, w którym zakwitły moje ulubione piwonie i róża (ma na imię Luise).
Ech, życie jest piękne!
I ja jestem szczęśliwą posiadaczką tej książki, ale w trochę innej wersji językowej (nie jest to wersja japońska). Trudno od tych prac oczy oderwać. Prace często są połączeniem patchworku i haftu. Bardzo mi się podoba, że projekty te w kolorystyce i formie bliskie są naturze, co mnie akurat bardzo odpowiada. Ja dopiero zaczynam swoją przygodę z patchworkiem.
OdpowiedzUsuń