Z mojej domowej pracowni (pokój syna awansował do tej zaszczytnej funkcji) jest wyjście na balkon, więc - tak na wszelki wypadek, jakbym z sił opadła podczas szycia - przygotowałam sobie "świątynię dumania" na rzeczonym balkonie.
Wytachałam z lamusa stary fotel ogrodowy, pomalowałam na szaro i uszyłam bawełniany pokrowiec. Posadziłam fiołeczki w doniczkach, nawet karmnik dla ptaków zyskał letni wygląd - też go potraktowałam farbą. Latem "świątynia" porośnie liśćmi winobluszczu (na razie widać łyse gałęzie z lewej strony zdjęcia) i już nigdzie nie będę wyjeżdżać na wczasy... Tylko poduszki będę wymieniać w zależności od humoru i pogody!
Ciekawe, jak mój syn oceni zmiany w swoim pokoju - jeszcze go nie widział. Dwa tygodnie stycznia spędziłam z pędzlem, malując co się dało. Teraz pracownia wygląda tak:
Mądre książki o patchworku i innych technikach |
Szmatki do przerobienia :-)))) |
Przydasie szyciowe i robótkowe |
Bardzo lubię moją pracownię, przyznaję się bez bicia. Mogę w niej siedzieć, i siedzieć, i siedzieć. I szyć, szyć, szyć. Nareszcie!
Zaczęłam nowy quilt - znowu trochę modern. Pokażę następnym razem.
Ściskam serdecznie!
O, jak najbardziej na temat :)
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć taką klimatyczną "świątynię dumania", pracownia piękna i taka uporządkowana. Drabina ekstra.Cieszę się, że w takim fajnym miejscu znalazła swój dom "herbaciana podkładeczka" :).
Ula, no przecież :-))))
OdpowiedzUsuńOna przecież śliczna jest - i na honorowym miejscu będzie stać. Buziaki - i jak tylko zakwitnie bez, zapraszam na sabat!
Wiesia
Już się cieszę :)
OdpowiedzUsuńAle tam klimat.... fiu fiu, nie powiem zazdroszczę - już widzę co ty tam poczynisz z tych zasobów co na pólkach - toż to mały sklep...
OdpowiedzUsuń