Jeszcze zanim zabunkrowałam się w sobotę w kuchni (jak synowie przyjeżdżają gotowanie zajmuje mi duuuużo czasu, ale lubię czasem ich porozpieszczać ulubionymi daniami), skończyłam wisielca w kulki.
Wygląda tak:
Fragment z przodu - zdjęcie dość wiernie oddaje kolory |
Wisielec.... Tu kolory są nienaturalnie pomarańczowe. Fotografowania też się uczę :-) |
Tak wyglądał "w szyciu" |
Wisielec jest niewielki - 100 cm x 120 cm, ale trochę się nim namachałam pod maszyną. Zachciało mi się pikować kremowe fragmenty kremowymi nićmi, różowe - różowymi i tak dalej. Dodałam sobie roboty ze zmienianiem szpulek ;-)
Z tyłu pikowanie wygląda tak:
I jak tak sobie szyłam nocą ciemną, refleksja mnie naszła.
Myśl o uszyciu czegoś naprawdę dużego- takiego ze dwa razy większego niż Kulki - nie budzi już we mnie takiego przerażenia, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Tylko gdzie ja bym to powiesiła albo położyła? Mam w domu tylko jedną dużą ścianę, na której coś mogłoby wisieć.I łóżko duże też mamy tylko jedno.
Trudno, uszyję i tak...
Aha - rozwiązanie zagadki z poprzedniego odcinka: przedstawiona na ostatnim zdjęciu stopka równocześnie obrębia brzeg zygzakiem i go obcina. Mój stary Łucznik może udawać overloka ;-))
Super patchwork ! taki nowoczesny wzór. Pikowanie tez podziwiam, ciekawe jak długo szyłaś i jak duża jest to praca. Serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDzięki, Wanda!
UsuńQuilt jest mały - 1 m x 1,2 m. Zajął mi ze trzy solidne wieczory.
pozdrawiam
coraz śmielej poczynasz - brawo! Tak trzymaj:)
OdpowiedzUsuńTak będę trzymać ;-) Teraz szyję klasykę metodą PP
Usuńfiuu-fiuuu... cudne te kulki :)
OdpowiedzUsuń