W sobotę zaczęło kropić, a od niedzieli do dziś leje jak z cebra...
W taką pogodę najlepiej zaszyć się (hi,hi, hi) w pracowni.
Wyraz twarzy tego kota (ma na imię Kapcio) mówi wyraźnie pikowanie takie sobie, lamówka mogłaby być porządniej wszyta, ale jedno muszę przyznać - mięciutko :-).
Kot się wyspał, a ja uszyłam bieżnik w kolorach trochę wiosennych.
Jutro jeszcze ma padać - ale może to i dobrze, bo muszę poradzić sobie z niepokojącymi skutkami warsztatów u Kiboko w Toruniu - niebawem dam znać jak mi idzie;-)
Wiesia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz